Tę sportową rozrywkę wymyślili angielscy górnicy. Siedząc w pubach przy kolejnych kuflach piwa, potwornie się już nudząc swoim towarzystwem powiesili któregoś dnia tarczę z ponumerowanymi polami rzucając do niej ostro zakończonymi gwoździami, bo strzałek wtedy jeszcze nie znano. I tak to się zaczęło. Dziś dartowe szaleństwo ogarnęło cały świat, czego przykładem jest chociażby fakt zrzeszenia w World Darts Federation ponad 4 milionów zawodowców. Nie dziwi więc, że być może już na letnich igrzyskach olimpijskich w Sydney, w 2000 roku, ta dyscyplina sportu będzie pokazową. Rokowania są takie, że zadomowi się w nich na stałe. Od tego czasu życie w piwiarniach nabrało rumieńców. W dartsie zwietrzono dobry interes. Ruszyła produkcja bardziej profesjonalnych tarcz i strzałek. Poszukiwanie stabilizacji lotu gwoździa zaowocowało w roku 1898 amerykańskim patentem na papierowe lotki. To był początek dzisiejszych strzałek. W 1924 roku w Wielkiej Brytanii rozegrano pierwsze oficjalne zawody, które oglądało 15 tysięcy widzów. Dziś gwoździe zastąpiły bezpieczne strzałki z plastikowymi grotami, a prymitywne tarcze z deski - nowoczesna elektronika. W obecnej dobie czołówkę światową stanowią: Anglicy, Niemcy, Francuzi, Hiszpanie, Szwajcarzy i Austriacy. Bardzo szybko dart rozwija się u naszych południowych sąsiadów. W Polsce od roku też notujemy dartowe szaleństwo. Szacuje się, że w operacji znajduje się u nas około 2.500 maszyn nie licząc tysięcy ściennych tablic. Blisko 500 automatów pracuje na terenie woj. śląskiego.